Dziękuję za dyskusję. W ten sposób wypracować można najlepsze rozwiązania.

Odniosę się do kwestii, które się przewinęły.
Odnośnie określenia
z urzędu - Wicehrabia von Verwaltung-Rentner w pełni oddał moje stanowisko. To określenie jest jak najbardziej poprawne. Zmiana na
żadna osoba będzie nieprecyzyjne i może wywołać wątpliwości interpretacyjne.
Jeśli chodzi o udział Księcia w postępowaniu odwoławczym, jak i koncepcję powołania Izby Apelacyjnej:
- odnośnie pierwszej wątpliwości jestem zdania, że Książę powinien być całkowicie usunięty ze sprawowania wymiaru sprawiedliwości. Jego udział w sądzeniu sprawia, że strony nie są równe - Książę zawsze będzie uprzywilejowany. W swoim artykule zalinkowanym w pierwszym poście wykazałem, że już w obecnym porządku prawnym Książę ma ogromne uprawnienia w przypadku postępowania cywilnego, które sprawiają, że może zapewnić sobie korzystny wyrok. W razie usunięcia immunitetu, identyczne uprawnienia miałby w sprawach karnych. W demokratycznym i praworządnym państwie jest to niedopuszczalne.
- co do drugiego z pomysłów, również chciałbym zgodzić się z Wicehrabim. Udział aż siedmiu osób w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości jest chyba nierealny przy mikronacyjnej demografii. Tym bardziej, że podczas postępowania mogą pojawić się dodatkowe sprawy, w których konieczne będzie orzekanie - na przykład zażalenia na postanowienia wydane w toku rozprawy. Asesor rozpatrujący takie zażalenia nie mógłby już brać udziału w postępowaniu odwoławczym - wykrusza się kolejna osoba do proponowanego trzyosobowego składu.
Co do kryterium apolityczności przy naborze do TK - sam marzyłbym o tym, by tak faktycznie było i myślę, że apolityczny kandydat jest doskonałym kandydatem, ale Diuk Zombiakov słusznie wskazał, że przy obecnej liczbie ludności jest to niemożliwe. Obawiam się, że takie kryterium sparaliżowałoby TK wobec braku odpowiednich osób do pełnienia urzędów asesorskich.
Kilkakrotnie pojawiły się w dyskusji stwierdzenia o odwoływaniu Księcia. Zwracam uwagę, że projekt nic takiego nie zakłada. Obecna ustawa zasadnicza przewiduje rozwiązanie, według którego Książę może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej wyłącznie za zgodą Sejmu, ale zgoda ta automatycznie sprawia, że do czasu rozstrzygnięcia sprawy władzę sprawuje Regent. Nie jest to według mnie rozwiązanie korzystne - według obecnej Konstytucji Książę nie sprawuje obowiązków w czasie procesu, nawet jeśli oskarżenie dotyczy bardzo błahego przestępstwa. Przykład z zalinkowanego mojego artykułu: czyn polegający na tytułowaniu innej osoby nienależnym tytułem szlacheckim. W razie postawienia Księcia w stan oskarżenia za takie zachowanie na czas postępowania Regent przejąłby obowiązki - to absurdalne, ponieważ czyn ten nie jest na tyle poważny, aby głowa państwa nie mogła pełnić urzędu.
Moja poprawka zakłada, że zgoda Sejmu nie byłaby potrzebna do postawienia Księcia w stan oskarżenia. Monarcha normalnie odpowiadałby karnie, jak każdy inny człowiek w Sarmacji. Zgoda Sejmu byłaby potrzebna dopiero do przekazania władzy Regentowi na czas tego postępowania (bez nowej elekcji - do zapadnięcia wyroku; ewentualne opróżnienie Tronu to zupełnie odrębna procedura). A zatem Książę nie traciłby niejako
z marszu na czas postępowania władzy, a jedynie w razie wyrażenia takiej woli przez Sejm. Co więcej, Sejm wcale nie ma obowiązku podejmowania takiej uchwały: "Sejm
może w drodze uchwały przyjętej
większością co najmniej dwóch trzecich głosów w głosowaniu tajnym zawiesić sprawowanie władzy książęcej" - "może", ale nie musi; nadto, większość 2/3 głosów jest identyczna, jak obecna większość wymagana do uchylenia immunitetu.
Pozwolę sobie raz jeszcze nawiązać do moich rozmyślań z artykułu. Wskazałem w nim, że celem immunitetu jest zapewnienie prawidłowego wykonywania urzędu. Czy w takim razie potrzebny jest immunitet w Księstwie? Uważam, że nie - pociągnięcie do odpowiedzialności karnej po uchwaleniu proponowanej przeze mnie poprawki nie spowoduje automatycznego przejęcia władzy przez Regenta (będzie to możliwe jedynie za zgodą Sejmu wyrażoną identyczną większością, co obecna większość wymagana do uchylenia immunitetu). Złożenie aktu oskarżenia nie jest równoznaczne z przyjęciem sprawy na wokandę, a tym bardziej z wyrokiem skazującym. Prefektura nie ma w zwyczaju dokuczać organom władzy aktami oskarżenia. A zatem - immunitet nie spełnia swojej funkcji. Nie chroni obiektywnego porządku prawnego ani prawidłowego wykonywania urzędu Księcia. Chroni jego własne interesy, a nie interes publiczny.
Pojawiły się także głosy, że od Księcia należy wymagać więcej. Jestem dokładnie tego samego zdania - a to przejawia się w dodatkowych obowiązkach, a nie wielkich uprawnieniach. Od monarchy należy wymagać nieskazitelności, a nie chronić go od odpowiedzialności w razie nieetycznego zachowania. To trochę przeczy tezom o
wymaganiu czegoś więcej.
Konkludując zatem, pierwsza poprawka wbrew pozorom nie zmienia aż tak dużo, a jedynie zrównuje możliwość ponoszenia przez Księcia odpowiedzialności za swoje czyny na zasadach ogólnych. Druga poprawka jest o wiele bardziej niezbędna - ponieważ już w obecnym stanie prawnym, bez przyjmowania poprawki, uprawnienia Księcia wobec wymiaru sprawiedliwości są zbyt silne i sprawiają, że w razie postępowania przed TK monarcha jest na wygranej pozycji względem strony przeciwnej, co w państwie prawa nie może mieć miejsca.
Na zakończenie pozwolę sobie przytoczyć słowa Pani Prefekt z aktu oskarżenia przeciwko Filipowi I Gryfowi, które to słowa - abstrahując od sytuacji z wyborami - dobrze oddają, czego należy od Księcia oczekiwać (każdego Księcia - nie tylko ostatniego):