Odnoszę wrażenie, że pomimo swojej argumentacji nieustannie jestem źle odbierany, a sam projekt wciąż pozostaje niezrozumiały. Powtórzę zatem raz jeszcze: nie zgadzam się z zarzutami, według których postulowane zmiany miałyby "wykastrować Księcia" czy zrobić z niego "symbol, zasiadający na tronie, który tylko przecina wstęgi budów, stworzonych przez Rząd - i wręcza ordery, nadane przez Rząd".
Mój projekt w żadnym miejscu nie zakłada odebranie monarsze kluczowych uprawnień. Co innego, gdybym postulował usunięcie Księcia z procedury ustawodawczej, odebranie mu prawa łaski czy eliminację go z procesu wyborczego. Ale nic takiego nie ma miejsca: projekt zakłada zmianę przepisów dotyczących immunitetu (co jest po prostu zrównaniem Księcia z innymi obywatelami, odebraniem szczególnego przywileju - a nie uprawnienia) i usunięcie głowy państwa z organu władzy sądowniczej (co, swoją drogą, w ogóle nie jest nawet konstytucyjnym uprawnieniem Księcia, a jego członkostwo w Trybunale uregulowane jest na poziomie ustaw - można by go wyeliminować z niego nawet bez nowelizacji ustawy zasadniczej; wprowadzenie do Konstytucji postulowanego przepisu uchroni TK przed zależnością od każdego organu władzy, nie odnosi się stricte do Księcia - ustawa zasadnicza praktycznie w ogóle nie reguluje kwestii związanych z Trybunałem, pozostawiając je niemal całość do uregulowania ustawą zwykłą, a zatem teoretycznie wystarczy ugadanie się trzech posłów, żeby TK stał się politycznym narzędziem represji; stąd wprowadzenie przepisu o niezależności TK od każdego organu jest fundamentalne, abstrahując nawet od dyskusji o roli Księcia).
Na koniec jeszcze: zupełnie nie rozumiem poglądu, według którego Książę pozbawiony immunitetu nie będzie mógł "działać, inicjować, budować, wspierać". Jeśli dla jakiegoś monarchy utrudniona możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności karnej jest kluczowym elementem bycia Księciem, to chyba nie powinien był tym Księciem zostawać. Usunięcie immunitetu będzie wręcz niezauważalne dla głowy państwa będącej osobą nieskazitelnego charakteru - a właśnie takiej osoby szukać należy na elekcji. Dopiero Książę-przestępca może się obawiać proponowanej przeze mnie nowelizacji - czy zatem naprawdę powinniśmy chronić przestępcze zachowania głowy państwa? Immunitet w żadnym razie nie jest potrzebny do wykonywania monarszych obowiązków i w tym zakresie nie zmienia nic, bo, tak jak pisałem wielokrotnie, nie jest żadnym ustrojowym uprawnieniem, a wyłącznie pewnym osobistym przywilejem.
Mój projekt w żadnym miejscu nie zakłada odebranie monarsze kluczowych uprawnień. Co innego, gdybym postulował usunięcie Księcia z procedury ustawodawczej, odebranie mu prawa łaski czy eliminację go z procesu wyborczego. Ale nic takiego nie ma miejsca: projekt zakłada zmianę przepisów dotyczących immunitetu (co jest po prostu zrównaniem Księcia z innymi obywatelami, odebraniem szczególnego przywileju - a nie uprawnienia) i usunięcie głowy państwa z organu władzy sądowniczej (co, swoją drogą, w ogóle nie jest nawet konstytucyjnym uprawnieniem Księcia, a jego członkostwo w Trybunale uregulowane jest na poziomie ustaw - można by go wyeliminować z niego nawet bez nowelizacji ustawy zasadniczej; wprowadzenie do Konstytucji postulowanego przepisu uchroni TK przed zależnością od każdego organu władzy, nie odnosi się stricte do Księcia - ustawa zasadnicza praktycznie w ogóle nie reguluje kwestii związanych z Trybunałem, pozostawiając je niemal całość do uregulowania ustawą zwykłą, a zatem teoretycznie wystarczy ugadanie się trzech posłów, żeby TK stał się politycznym narzędziem represji; stąd wprowadzenie przepisu o niezależności TK od każdego organu jest fundamentalne, abstrahując nawet od dyskusji o roli Księcia).
Na koniec jeszcze: zupełnie nie rozumiem poglądu, według którego Książę pozbawiony immunitetu nie będzie mógł "działać, inicjować, budować, wspierać". Jeśli dla jakiegoś monarchy utrudniona możliwość pociągnięcia do odpowiedzialności karnej jest kluczowym elementem bycia Księciem, to chyba nie powinien był tym Księciem zostawać. Usunięcie immunitetu będzie wręcz niezauważalne dla głowy państwa będącej osobą nieskazitelnego charakteru - a właśnie takiej osoby szukać należy na elekcji. Dopiero Książę-przestępca może się obawiać proponowanej przeze mnie nowelizacji - czy zatem naprawdę powinniśmy chronić przestępcze zachowania głowy państwa? Immunitet w żadnym razie nie jest potrzebny do wykonywania monarszych obowiązków i w tym zakresie nie zmienia nic, bo, tak jak pisałem wielokrotnie, nie jest żadnym ustrojowym uprawnieniem, a wyłącznie pewnym osobistym przywilejem.