Pewnie to banalny będzie wpis. Nie ja pierwszy i zapewne nie ostatni o tym piszę. Mimo to chciałbym się podzielić swoją refleksją.
Skąd się bierze ta ludzka nieżyczliwość, czy przynajmniej obojętność wobec innych? Dlaczego ludzie nie są dla siebie uprzejmi czy wręcz są nieuprzejmi? Może to górnolotne, ale wydaje mi się, że gdybyśmy używali częściej takich słów, jak proszę, dziękuję, przepraszam, to świat byłby lepszy. Ludzie dla siebie życzliwsi.
Teraz niemal każdy chce mieć wszystko, tu i teraz. Znika powoli, a może u niektórych znikło całkiem, słowo 'proszę', 'poproszę' , a zastąpiło je 'daj', w różnych odmianach, wersjach. Jeśli chcemy, żeby ktoś coś dla nas zrobił, to słowo 'poproszę' każdą prośbę umacnia i uwiarygodnia. Gdy mówimy 'proszę', mamy większe szanse, że ktoś naszą prośbę spełni.
Trochę podobna sprawa do 'proszę' - ostatnio mam wrażenie, że ludzie pytają o coś... 'pro forma'. O co mi chodzi? Pytają się czy coś mogę zrobić, dać, powiedzieć etc., ale równocześnie oczekują odpowiedzi twierdzącej. Skąd ten wniosek? Ponieważ, gdy odpowiem, że nie, to od razu mina rzednie, pytający się robi smutny, a nawet... się obraża!? Nie mówiąc o tym, że w przypadku odpowiedzi odmownej, bardzo często pada następne pytanie 'dlaczego?'. A dlaczego nikt nie pyta 'dlaczego?', gdy odpowiem 'tak'?
'Dziękuję'? Jakie 'dziękuję'?! Teraz każdemu się wszystko należy. Bo tak! Znowu o sklepie - czyż nie można podziękować sprzedawcy za wydanie nam towaru? Tak, wydawanie towaru, reszty, kasowanie należności, to jego praca, ale czy gdyby nam podziękowano za wykonanie swojego obowiązku, nie poczulibyśmy się lepiej, nie zrobiło by się nam miło? Za wiele rzeczy oczywistych wcale nie dziękujemy. Niby dlaczego? A jednak. Jeśli podziękujemy komuś za otwarcie, przytrzymanie drzwi, za przepuszczenie czy to w drzwiach, czy w wąskiej uliczce, między regałami, tej drugiej osobie zrobi się miło. Nie robimy wszystkiego w zamian, ale tym bardziej, jeśli dostaniem w zamian za coś choćby słowo 'dziękuje', to będzie nam przyjemniej. Czy nie?
'Przepraszam'? A za co? Niech się nie pcha. To nie moja wina. Tak, zrobiłem to, ale to przez... W takich trywialnych przypadkach - kogoś potrącimy idąc w tłumie (czy nawet nie w tłumie), przepychamy się przez tłum, chcemy gdzieś przejść, ale ktoś nam stoi na drodze itp. itd. Rzadko słychać 'przepraszam; w takich sytuacjach. A jeśli już przepraszamy - za coś, co zrobiliśmy... Nie potrafimy przepraszać. Albo nie mówimy tego słowa w ogóle, na dodatek zrzucając współodpowiedzialność, współwinę na tego, którego powinniśmy przeprosić. Albo mówimy przepraszam, ale to nie nasza wina, zrobiłem to, bo to, bo tamto. Odechciewa się takie przeprosiny przyjmować.
Ale i przyjmujący przeprosiny są nie lepsi - przyjmuję przeprosiny, ale komentarz, kazanie itp. musi być. Wtedy przepraszający nie wie co lepsze - słuchać przepraszanego, czy dostać w pysk

Nawet przepraszać się odechciewa.
Kiedyś przeczytałem mądre słowa 'Kiedy przepraszasz - rób to bez tłumaczeń. Kiedy przyjmujesz przeprosiny - nie praw kazań, nie komentuj'. W końcu, gdy przepraszamy, przyznajemy się do winy, nawet jeśli nie chcieliśmy czegoś zrobić, powiedzieć. A gdy przyjmujemy przeprosiny, to tak, jakbyśmy przepraszającemu wybaczyli, po co go jeszcze katować kazaniem?

A na deser 'dzień dobry'. Niby nic, grzecznościowy zwrot. Mówimy go znajomym, sąsiadom, współpracownikom, przełożonym itp. Ale niechby ktoś nam nie odpowiedział... Bardzo wielu ludzi od razu tworzy sobie teorie, że ten nie odpowiada. No i idą 'za ciosem' - przestają mówić 'dzień dobry' takiej osobie. W liceum miałem taki przedmiot 'kultura zawodu'. Nauczycielka powiedziała na jednej z lekcji zdanie, które wziąłem sobie do serca (może nie zacytuję dokładnie, ale sens przedstawię) - 'Dzień dobry mówicie do napotkanych osób, ale tak naprawdę mówicie to sobie. Życzycie dobrego dnia napotkanej osobie, ale przede wszystkim sobie. Zacznijcie mówić dzień dobry właśnie sobie. Chyba chcecie mieć dobry dzień prawda?'. No i zacząłem na to patrzeć z innej perspektywy - mówię 'dzień dobry' dla siebie. Wierzcie lub nie, śmiejcie się nawet, ale czuję się z tym lepiej, dzień jest milszy. Zdarzali się sąsiedzi, którzy mało komu, a nawet nikomu nie odpowiadali 'dzień dobry'. A ja twardo im mówiłem. No i w końcu zaczęli odpowiadać

A ja i bez ich odpowiedzi miałem dobry dzień

No właśnie, a może tak ze wszystkimi zwrotami opisanymi powyżej zrobić - to 'dziękuję', 'proszę', 'przepraszam' mówić też dla siebie?

I pozwólmy ludziom odmawiać, mówić 'nie', bez 'ąsów' i pytania 'dlaczego?'; jak będą chcieli, to sami się nam wytłumaczą 'dlaczego nie'.
Jakież to banalne i trywialne, co opisałem powyżej, prawda? Tylko czemu o tych banałach na co dzień wszyscy zapominają? O banałach, które potrafią umilić codzienność...
Pewnie i więcej na ten temat można by pisać... i pisać... Ale to tylko blog

Ciekawe czy ktoś to w ogóle przeczyta

Dobrego dnia Wszystkim życzę. Dziś... jutro... kiedykolwiek to przeczytacie
