Krzysztof Bojar wrote:Mój ulubiony ostatnio cytat z Korwina: "Linię kolejową z Wiednia do Konstantynopola (chwilowo Stambuł) budowano...".
Ja myślę, że on chce pokazać, jaki to on nie jest twardy. A wychodzi z tego oszołomstwo. Mówienie o "bandyckim" państwie chociażby. O podatkach za Hitlera. O prawach kobiet.
... no właśnie... zatrzymajmy się przy prawach kobiet bo to mój ulubiony temat do analizy korwinizmu.
Kobiety do garówCzłowiek o poglądach konserwatywno-liberalnych, posiadający jednocześnie instynkt polityczny, powiedziałby:
"Poprzez reformy rynkowe doprowadzimy do tego, że sytuacja na rynku pracy będzie taka, że do utrzymania rodziny wystarczy jedna osoba, bo państwo nie zabierze tyle w podatkach, które owszem coś tam gwarantują, ale polegają głównie na marnotrawstwu. Dlatego każda jednostka będzie miała prawdziwą swobodę wyboru kariery życiowej. Nie będzie tak, że kobiety, które chciałby realizować się przede wszystkim w roli żon i matek, będą zmuszane przez przymus ekonomiczny do podjęcia pracy, często na gorzej opłacanych od mężczyzn stanowiskach. Szanuję kobiety, które chcą się realizować zawodowo. Uważam, że wiele kobiet w bardzo wielu zawodach może odnosić sukces. Nie mniej uważam również, że praca kobiety w domu, że wychowanie dzieci - to wysiłek co najmniej równie doniosły co praca zawodowa. To od dobrego wychowania dzieci zależy przyszłość: i rodziny i nas obywateli polskich jako wspólnoty. Dlatego również wysokim szacunkiem darzę kobiety, które zajmują się ogniskiem domowym. Jako Kongres Nowej Prawicy, uważamy, że polityka fiskalna winna być skonstruowana w ten sposób, aby nie dyskryminować kobiet, ze względu na ich wybory kariery życiowej".
U Korwina to będzie stek o tym, że jak kobieta idzie do pracy to jest gwałcona, że nikt nie widział kobiet górników i szambonurków, że mają gorsze zarobki bo gorzej wykonują swoją pracę i tak dalej.
Co nie znaczy, że Korwin nie ma racji. W pracy faktycznie może zdarzać się molestowanie seksualne. Do części zawodów
przeciętnie kobieta nadaje się gorzej od mężczyzny i w sposób naturalny osiąga gorsze zarobki. (nota bene jest pełno zawodów, gdzie preferowane są kobiety górnik vs przedszkolanka; murarz vs kosmetyczna). Natomiast podanie tego w takim sosie, w jakim czasem podaje Korwin Mikke, to polityczny samobój
Geje (tfu!)Kolejny przykład braku zmysłu politycznego u Korwina to kwestia używanej nomenklatury. Korwin uważa bowiem, że bez zmiany pojęć nie zmieni się świata. I konsekwentnie zmienia pojęcia. Co wyklucza dyskurs. Nie ma on bowiem mocy sprawczej tak dużej, aby zmienić usus i jeżeli narzuca nową nomenklaturę to grupie swoich
stałych czytelników. Oni rozumiejąc pojęcia, potrafią nimi operować i rozumieją co Korwin ma na myśl. Ludzie - w całej swojej masie - takiej zdolności nie mają. Nie dlatego, że są głupi. Nie dlatego, że Korwina jest w stanie zrozumieć 2% elity społeczeństwa - bo nie rozumie go żadna elita, tylko zafascynowani nim licealiści i studenci; ale dlatego, że po prostu stosuje rażąco odmienną od przyjętej siatkę pojęciową.
Przykład:
Korwin mówi: "Tfu (spluwa) Geje! Ja szanuję homosiów, ale nie (tfu!) gejów"
Otóż: według korwina homoś - to gej. Natomiast gej - to radykalny działacz środowisk homoseksualnych.
Zdanie przetłumaczone z korwinowskiego na polski:
"Uważam, że to co robią ludzie w łóżku to ich prywatna sprawa Szanuję gejów. Natomiast jednoznacznie sprzeciwiam się tezom głoszonym przez radykalnych działaczy homoseksualnych"
Brzmi jak normalna teza polityczna, mieszcząca się w granicach dopuszczalnego dyskursu.
WnioskiJeżeli celem Korwina (a chyba tak) jest zmiana sposobu myślenia, mówienie, że król jest nagi, to w wielu sprawach mu się udało. Kolejne pokolenia młodzieży, który o panu w muszce zapomnieli pewne podstawy, definicje Korwina gdzieś tam głęboko w sobie zatrzymały... z (tfu) gejami - to nie przejdzie (mam nadzieje, bo to bzdura), ale z tym, że "na przykład 70% ceny benzyny to podatek" już w głowach ludzi tkwi. Chociaż nie wiem czy to nie większa zasługa Kazika Staszewskiego.