PTR wrote:Najwyraźniej.
Prowokacja - prowokacją, ale miała coś udowodnić. I udowodniła. Istnieje instytucja prowokacji policyjnej tudzież dziennikarskiej. Mają konkretne zastosowanie - ujawnienie tego, co ktoś próbuje ukryć - w tym przypadku za retoryką "to są spokojni patrioci, za awanturami stoją policyjni prowokatorzy" . Powiedzieć "prowokacja" i uznać, że to tłumaczy wszystko, to bzdura a nie argumentacja.
A Narutowicz może i nie był postacią lewicy, ale był prezydentem z ramienia lewicowego PSL-Wyzwolenie. Jest niewątpliwie symbolem tego, jak nagonka polityczna prowadzi do tragedii. To, że Niewiadomski nie był członkiem Związku Ludowo-Narodowego (ówczesna partia endecji), nie znaczy, że agresywna retoryka endecji wobec Narutowicza, a następnie gorąca obrona i wyniesienie Niewiadomskiego nieomal na ołtarze nie czyni endecji współwinną tej zbrodni.
Przede wszystkim Niewiadomski był wieloletnim działaczem podziemnych organizacji endeckich, był z nią politycznie i towarzysko związany przez całe życie, a brutalna przemoc polityczna z użyciem rozmaitej broni włącznie, skierowana przeciw opponentom politycznym, była przez nich wtedy stosowana nagminnie. Nie mówimy więc o WSPÓŁWINIE, a o WINIE ( a reakcja na morderstwo i tłumy na pogrzebie zbrodniarza? )
Co do tematu, tłumaczenie pobicia tym, że facet przyniół tabliczkę o Narutowiczu, jest tak żenujące, że dziwię się, jak to mogło komukolwiek przejść przez palce. Jeśli ktoś tłucze kogoś za tabliczkę o Narutowiczu, jest ćwierćludziem, którego powinno się izolować w dole na tyle głębokim, żeby nawet Bane z Batmanem się stamtąd nie wyczołgali.
Po prostu po raz kolejny wyszło, kto przychodzi na zgromadzenia patriotyczne, i ile są ci patrioci warci.