Wysokie Trybunale,
Na wstępie rozszerzam oskarżenie o poniższe słowa, które padły w wypowiedzi oskarżonego w niniejszym wątku:
Wykorzystanie urzędu pełnionego przeze mnie do publicznego wytknięcia łamania Konstytucji należy uznać za słuszne i chwalebne. Dążenie do ograniczenia wolności słowa jest nie tylko godne potępienia, ale wręcz godzi w dobro Księstwa Sarmacji! Naszą chlubą jest debata publiczna, w której spieramy się, czasem ostro, czasem nawet przesadnie - ale nie usiłujemy nikomu kneblować ust. Próba zablokowanie debaty publicznej tylko zaszkodzi Sarmacji.
Zarzucane przestępstwo polega na pomówieniu innej osoby o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności.
Oskarżony zarzuca mi, że podejmując w pełni legalne działania – które co podkreślam podejmuję jako osoba prywatna – dokonuję zamachu na wolność słowa, knebluję usta oraz łamię Konstytucję. Mając na względzie, że pełnię obecnie szereg funkcji wymagających zaufania (Poseł, Minister) są to bardzo poważne oszczerstwa. Niewątpliwie osoby dokonujące zamachów na wolność słowa i łamiące Konstytucję nie powinny pełnić funkcji publicznych w demokratycznym państwie prawa, jakim jest Księstwo.
Jednocześnie oskarżony zarzutów tych nie stawia mi prywatnie, lecz wykorzystując pełniony urząd – Lorda Protektora Królestwa Hasselandu. Oskarżony próbuje mnie zastraszyć stosując swój urząd i korzystając z autorytetu swojego urzędu wywołać w opinii publicznej mylne wrażenie co do rzeczywistego stanu rzeczy. Oskarżony jest w mikronacjach od kilkunastu lat, więc równocześnie nie sposób twierdzić, że nie wie co robi i nie rozumie przepisów prawa. Oskarżony doskonale przepisy prawa rozumie, o czym świadczy chociażby to, że niedawno występował jako obrońca przed Trybunałem Koronnym, zatem z pełną premedytacją narusza moje dobre imię.
Wolność słowa, jak słusznie wskazuje oskarżony, podlega pewnym ograniczeniom. W sytuacji, w której publiczne zostaje pomawiany o czyny stanowiące w istocie przestępstwa (secesja, wykorzystywanie funkcji publicznych) nie mam obowiązku wdawać się w – jak to pięknie określa oskarżony – „polemikę”, lecz mogę oczekiwać ochrony sądowej.
Jest to moje konstytucyjne prawo, z którego – jako że nie był to już pierwszy atak Lordów z Hasselandu na moją osobę – postanowiłem skorzystać. Oskarżony twierdzi, że stosuję w ten sposób cenzurę sądową. Otóż nie. Ja wyłącznie wnoszę o ukaranie – o ewentualnej winie decyduje Trybunał. Jeżeli trybunał karę orzeknie, to oznacza że mój adwersarz popełnił przestępstwo – a wbrew temu co twierdzi oskarżony – Konstytucja przestępstwa nie pochwala.
Jeżeli oskarżony uważa, że przestępstwo pomówienia nie powinno być karalne, to zamiast zarzucać osobom pomówionym łamanie Konstytucji winien raczej podjąć legalne działania zmierzające do zmiany obowiązujących przepisów prawa, tak aby do doprowadzić do depenalizacji pomówienia. Przyjmując tok rozumowania oskarżonego, mógłby on bezkarnie zarzucać łamanie Konstytucji i inne przestępstwa każdemu, kto legalnie podejmuje działania, z których oskarżony jest niezadowolony. Wykładnia oskarżonego jest zatem równie absurdalna co oderwana od obowiązujących przepisów.
Prywatny akt oskarżenia nie ma zatem na celu „doprowadzenie do skazania osoby, wyrażającej swoje poglądy w ramach konstytucyjnie określonej wolności słowa”, wręcz przeciwnie – ma on na celu doprowadzenie do skazania osoby, wyrażającej swoje poglądy w sposób daleko przekraczający konstytucyjnie określoną wolność słowa. Każdy kto kieruje wobec innej osoby fałszywe zarzuty musi mieć świadomość odpowiedzialności karnej. Przyjęcie wykładni, którą nieudolnie lansuje oskarżony prowadziłoby do zamiany dyskusji publicznej w targowisko, na którym rację ma ten kto krzyczy głośniej. To zresztą stara się właśnie czynić oskarżony, wykorzystując do tego pełnione urzędy.
Wyjaśniam powyższe wyłącznie dla porządku, albowiem nie wątpię, że Trybunał zna Konstytucję i Kodeks Sprawiedliwości.
Co istotne, oskarżony mimo sprawy sądowej w dalszym ciągu rzuca w moim kierunku oszczerstwa, nadto buńczucznie twierdząc, że „wykorzystanie urzędu pełnionego przeze niego należy uznać za słuszne i chwalebne”. Załatwianie jakiś prywatnych interesów z wykorzystaniem do tego urzędu publicznego jest szczególnie naganne i niewątpliwe przemawia za wysokim wymiarem kary.
Mając na względzie zachowanie oskarżonego w toku niniejszego postępowania nie tylko podtrzymuję akt oskarżenia wnosząc o wymierzenia kary 3 miesięcy pozbawienia wolności, ale nadto dodatkowo wnoszę o wymierzenie kar dodatkowych w postaci zakazu sprawowania funkcji publicznych na okres 6 miesięcy oraz grzywny w wysokości 150 000 libertów.Wskazuję, że skoro oskarżony nie ma świadomości tego, że urzędy publicznie nie służą do załatwiania prywatnych interesów, w szczególności ograniczania prawa do Sądu, to niewątpliwie należy go pozbawić możliwości ich piastowania. Być może dodatkowa grzywna skłoni oskarżonego do refleksji (nie piszę o głębszej refleksji, gdyż stanowisko oskarżonego wskazuje póki co niestety na brak jakiejkolwiek refleksji nad swoim postępowaniem).
Wniosek o wymierzenie najwyżej możliwej kary pozbawienia wolności uzasadniam następującymi okolicznościami. Oskarżony jest Sarmatą o ogromnym, kilkunastoletnim stażu doskonale zdającym sobie sprawę ze swoich działań i ich konsekwencji. Jego atak ma na celu poniżenie mnie, pozbawienie zaufania i usunięcie z polityki sarmackiej. Zarzuty łamania konstytucji to niewątpliwie zarzuty najwyższego kalibru. Jednocześnie oskarżony nie czyni tego jako osoba prywatna, lecz jako urzędnik publiczny, twierdząc że to słuszne i chwalebne.