Arcyksiążę siedział w swoim gabinecie i spoglądał przez okno na zasnute chmurami, burzowe niebo, będące zresztą świetną parabolą niepewnej przyszłości jaka rysowała się przed Teutonią.
O ile oddane Arcyksięciu ziemie Zielnyborskie korzystając z jego majątku jakoś prosperowały, a niedobory takie jak słaba służba zdrowia Arcyksiążę był w stanie niwelować czyniąc cuda, o tyle na dalszych ziemiach Naród nadal odczuwał skutki lat okupacji i rabunkowej gospodarki prowadzonej przez wysłanników Grodziska.
Zresztą, mimo że ród odzyskał już jakiś czas temu koronę (a udawał, że także i władzę) na ulicach nadal straszyły pomniki Piotra Mikołaja oraz jego syna. Również nomenklatura ulic pozostawała wiele do życzenia, a realną władzę sprawowała nie restytuowana Gwardia, lecz sarmaccy prefekci.
W takiej właśnie ciężkiej chwili Królowa tuż po koronacji nowego Księcia Sarmacji wyjechała. Arcyksiążę znał metody Grodziska i wiedział, że to nie jest przypadek. Teutonia po raz kolejny stanie przed ciężką próbą.
Była jednak nadzieja. Arcyskiążę potajemnie sprowadził najlepszych ciprofloksjańskich inżynierów i przez miesiące potajemnie sprowadzał niezbędne części. Na bagnach leżących po drugiej stronie jeziora Lokan kończono montaż nowoczesnego młynka modlitewnego.
Problemy z dostępem do uranu, a także troska o środowisko naturalne sprawiły, że ostatecznie zdecydowano się na czystą i ekologiczną energię węgla kamiennego. Projekt młynka stanowił arcydzieło myśli ciprofloksjańskiej. Osiem generatorów napędzanych parą z wody pompowanej bezpośrednio z jeziora Lokan wprawiało w ruch 16 szeregowo połączonych młynów modlitewnych wyposażonych w równoległe montowane podmłynki w technologii twinscroll.
Na każdym podmłynku znajdowała się jedna z modlitw potajemnie zbieranych od najszlachetniejszych teutońskich dzieci. Były modlitwy proste jak np. "na pohybel gellońskim skurwysynom" jak i bardziej wysublimowane proszące, aby wrogom Narodu nie cieliły się krowy.
Zgodnie z projektem cała konstrukcja po osiągnięciu prędkości znamionowej była w stanie wznosić do nieba 4294967296000 modłów na minutę.
Arcyksiążę z niecierpliwością czekał na zakończenie ostatecznych testów i uruchomienie maszyny, która była w stanie dać odpór wszelkiemu złu posyłanemu z Grodziska.
O ile oddane Arcyksięciu ziemie Zielnyborskie korzystając z jego majątku jakoś prosperowały, a niedobory takie jak słaba służba zdrowia Arcyksiążę był w stanie niwelować czyniąc cuda, o tyle na dalszych ziemiach Naród nadal odczuwał skutki lat okupacji i rabunkowej gospodarki prowadzonej przez wysłanników Grodziska.
Zresztą, mimo że ród odzyskał już jakiś czas temu koronę (a udawał, że także i władzę) na ulicach nadal straszyły pomniki Piotra Mikołaja oraz jego syna. Również nomenklatura ulic pozostawała wiele do życzenia, a realną władzę sprawowała nie restytuowana Gwardia, lecz sarmaccy prefekci.
W takiej właśnie ciężkiej chwili Królowa tuż po koronacji nowego Księcia Sarmacji wyjechała. Arcyksiążę znał metody Grodziska i wiedział, że to nie jest przypadek. Teutonia po raz kolejny stanie przed ciężką próbą.
Była jednak nadzieja. Arcyskiążę potajemnie sprowadził najlepszych ciprofloksjańskich inżynierów i przez miesiące potajemnie sprowadzał niezbędne części. Na bagnach leżących po drugiej stronie jeziora Lokan kończono montaż nowoczesnego młynka modlitewnego.
Problemy z dostępem do uranu, a także troska o środowisko naturalne sprawiły, że ostatecznie zdecydowano się na czystą i ekologiczną energię węgla kamiennego. Projekt młynka stanowił arcydzieło myśli ciprofloksjańskiej. Osiem generatorów napędzanych parą z wody pompowanej bezpośrednio z jeziora Lokan wprawiało w ruch 16 szeregowo połączonych młynów modlitewnych wyposażonych w równoległe montowane podmłynki w technologii twinscroll.
Na każdym podmłynku znajdowała się jedna z modlitw potajemnie zbieranych od najszlachetniejszych teutońskich dzieci. Były modlitwy proste jak np. "na pohybel gellońskim skurwysynom" jak i bardziej wysublimowane proszące, aby wrogom Narodu nie cieliły się krowy.
Zgodnie z projektem cała konstrukcja po osiągnięciu prędkości znamionowej była w stanie wznosić do nieba 4294967296000 modłów na minutę.
Arcyksiążę z niecierpliwością czekał na zakończenie ostatecznych testów i uruchomienie maszyny, która była w stanie dać odpór wszelkiemu złu posyłanemu z Grodziska.